„Za moich czasów…” „Gdy będziesz w moim wieku…”

Większość z nas słyszała te słowa i miały one prawdopodobnie w założeniu ich nadawców pełnić funkcję motywatora do tego by doceniać to co się ma, by nie narzekać, nie marudzić i nie buntować się na to czego brak. Czasem zaskakuje nas gdy już jako dorośli sami powtarzamy te słowa kolejnemu pokoleniu.

To naturalne, że dopóki jesteśmy mali i bezbronni, potrzebujemy dorosłych a przede wszystkim ich wsparcia i opieki. Rodzice świadomi swojej roli chcą chronić swoje dzieci i być dla nich autorytetem. Mają swego rodzaju uprzywilejowaną pozycję na którą dziecko reaguje zależnością.

Okres nastoletni radykalnie odwraca tą zależność. Na ten moment w rozwoju często nie są przygotowani ani rodzice ani ich dziecko. Jak zatem przejść przez drogę by nie „łamać” dzieci oczekiwaniem od nich  posłuszeństwa, a przez to nie narażać się wzajemnie na utratę relacji? Jak przetrwać to „przejście” któremu zawsze towarzyszy zachwianie równowagi, utrata, zmiana, niepewność i nieznane? To pytania tak samo ważne dla dorosłych jak i dla samego nastolatka. Zarówno dziecko jak i rodzic mogliby sporządzić listę strat jakie trzeba ponieść w tym czasie. Łatwo zagubić się w relacjach na tym etapie rozwojowym. Gdy dziecko za wszelką cenę „chce być sobą” dorosły może zwątpić w siebie jako rodzica – opiekuna. Konflikt, który jest nieunikniony może przybrać dwie skrajne formy: bunt i wojna oraz brak zmiany i brak rozwoju.

Nastoletnie dziecko ma poważny powód by komunikować się z rodzicami poprzez konflikt. By to zrozumieć trzeba zapytać jaka potrzeba tak naprawdę kryje się pod wybuchami złości, lęku, płaczu ignorancji, który paradoksalnie towarzyszy obu stronom konfliktu.

Rodzic chce mieć kontrolę nad tym co robi dziecko
Młody człowiek dąży do rozwoju własnej tożsamości.
Aby to mogło się zadziać potrzebny jest etap zakwestionowania autorytetów.
To może być  frustrujące dla rodziców.

Rodzic chce by dziecko robiło to co on uważa za dobre
Nastolatek musi odpowiedzieć sobie na pytanie „Kim jestem i co dla mnie ważne?”.
Aby to było możliwe musi najpierw poddać w wątpliwość to co dotychczasowe.
To może budzić lęk u dorosłych.

Rodzic jest często obciążony pracą, obowiązkami i wieloma zmartwieniami, które niesie życie dorosłych.
Nastolatek jest skupiony na sobie, swoim wyglądzie, często burzliwych relacjach z rówieśnikami.
W takiej sytuacji łatwo o konflikt, który po prostu bywa rozładowaniem emocji w skutek bezradności.
To naprawdę trudno wytrzymać.

Mogłoby się wydawać że kiedy do kiedy dzieci są grzeczne to problemów nie ma.

Jeśli rodzice nadmiernie chronią dzieci przed negatywnymi kontaktów ze światem zewnętrznym i dzieci nie stają się „rozwydrzonym nastolatkiem” to taka postawa może zwiększać niechęć do budowania tożsamości a wchodzenie w nowe role może być mocno ograniczone przez lęk.

Ryzykiem  grzecznego dziecka jest to, że boi się podjąć zmiany jednocześnie staje się bezbronne i potrzebujące. Skutkuje to jednocześnie niechęcią do wchodzenia w kontakt z rówieśnikami i dorosłymi.

Ostry konflikt może prowadzić do skrajnego obniżenia poczucia własnej wartości. Nastolatki postrzegają siebie jako gorsze i niezasługujące na miłość. Wówczas dochodzą do wniosku, że nie mają nic do stracenia i zaczynają naprawdę źle się zachowywać. To nakręca spiralę konfliktu, owocuje kolejnymi karami, wybuchami, kłótniami i utratą więzi.

Ważne by pomiędzy podporządkowaniem i buntem znalazło się miejsce na kompromis. Wzajemne negocjacje i przyznanie dzieciom prawa głosu bywa wymagające ale to jedyny sposób na bezpieczne przejście przez ogień nastolatkowych interakcji. Lęk, złość, poczucie wzajemnego niezrozumienia może być trudne do wytrzymania ale by kompromis był możliwy konieczna jest przestrzeń na wzajemne rozmowy, które nie będą ani ucieczką ani otwartym konfliktem. Uznanie głosu młodego człowieka daje mu możliwość poczucia przynależności do rodziny, a jednocześnie jest próbą bezpiecznego wyodrębniania się i przygotowywania do roli dorosłego.

Podjęcie takiej rozmowy domaga się inicjatywy ze strony dorosłego. Otwarcie uszu i serca na potrzeby nastolatka domaga się od rodziców świadomego wysiłku. Jeśli rodzice nie podejmą tego wysiłku to nastolatki zaczynają zaspokajać swoje potrzeby poza rodziną a wpływ na ich funkcjonowanie przejmują rówieśnicy i coraz częściej media.

Uznanie rodzącej się autonomii młodego człowieka to niezwykle ważne zadanie stojące przed rodzicami i opiekunami. Warto pamiętać, że nowe problemy, które pojawiają się w tym czasie nigdy nie będą tak wielkie, tak zaprzątające i tak przerażające jak w okresie dojrzewania.

Katarzyna Dmytryszyn